Fakt, że kupiłeś ubezpieczenie wcale nie musi oznaczać, że masz już temat z głowy.
Wielu ludzi było w szoku, gdy podczas analizy ich ubezpieczenia na życie okazywało się, że:
Mieć ubezpieczenie to jedno a być naprawdę dobrze zabezpieczonym, to często coś zupełnie innego
Dlatego napisałem artykuł z omówieniem najczęstszych „słabych ogniw” w standardowych umowach ubezpieczenia na życie.
Przede wszystkim polecam przeczytać go osobom, które już mają ubezpieczenie. Lepiej dowiedzieć się o lukach w umowie, zanim stanie się coś poważnego z Twoim zdrowiem.
Przejdźmy do rzeczy!
Oto lista 5 zapisów w umowie, których zdecydowanie lepiej unikać:
1. Trwałe inwalidztwo wskutek NW
Standardem na rynku jest ubezpieczenie od inwalidztwa spowodowanego wyłącznie wypadkiem. Na pierwszy rzut okaz brzmi to sensownie. W końcu, jeśli ktoś nie ma nogi, to jest duże prawdopodobieństwo, ze stracił ją np. w wypadku samochodowym.
Fakty są jednak takie, że równie dobrze można:
- stracić wzrok w wyniku jaskry
- poruszać się na wózku inwalidzkim w wyniku stwardnienia rozsianego
- mieć sparaliżowaną kończynę w wyniku udaru
W każdej z tych sytuacji, mając ubezpieczenie od inwalidztwa NW, nie otrzymałbyś ani grosza, ponieważ jaskra, SR czy udar nie są wypadkami. W rezultacie Twoje ubezpieczenie byłoby bezużyteczne, w momencie, gdy najbardziej byś go potrzebował.
Wskazówka #1: Warto mieć ubezpieczenie, które w razie inwalidztwa wypłaca świadczenie zarówno, gdy przyczyną niepełnosprawności jest NW jak i choroba.
2. Poważne zachorowanie - ilość chorób objętych ochroną
Gdy ubezpieczasz się od poważnego zachorowania, umowa nie obejmuje wszystkich poważnych chorób świata. W Ogólnych Warunkach Umowy (OWU) zawsze jest lista konkretnych chorób w razie wystąpienia których otrzymasz wypłatę pieniędzy.
Najmniejszy zakres, jaki widziałem, zawierał 8 chorób, największy ponad 50 więc rozstrzał jest dość duży.
Wskazówka #2: Zawsze sprawdzaj ilość chorób objętych ochroną. Przyzwoite minimum to 30.
3. Poważne zachorowanie - wygaśnięcie umowy po pierwszym zachorowaniu
W sytuacji, gdy zachorujesz na coś naprawdę poważnego, Twój organizm jest osłabiony i bardziej podatny na kolejne schorzenia.
Problem w tym, że ubezpieczenie od poważnego zachorowania często wygasa po wypłacie jednego świadczenia. Otrzymujesz duży zastrzyk gotówki, ale pozostajesz bez ubezpieczenia.
W rezultacie człowiek może dostać pieniądze za zawał, ale gdy kilka lat później zachoruje na raka, to nie otrzyma już ani grosza, bo nie ma już ubezpieczenia od poważnych zachorowań. A od tego może zależeć, czy przeżyje!
Wskazówka #3: Wybierz ubezpieczenie, które w razie poważnego zachorowania wypłaci Ci pieniądze za kilka chorób (np. za 3).
4. Nowotwór - metoda wypłacania świadczenia
Skoro już o wypłacie pieniędzy mowa, sprawdź ile pieniędzy otrzymasz, gdy zachorujesz na raka. W większości przypadków otrzymujesz 100% kwoty, na którą się ubezpieczyłeś.
Czasami jednak wypłacalność zależy od konkretnych etapów leczenia (jest specjalna tabelka z rozpiską ile się dostaje za poszczególne elementy leczenia (diagnoza, chemioterapia, radioterapia itd.) – przypomina mi to trochę klucz maturalny w który maturzysta musi się wstrzelić, żeby dostać punkty).
Jeśli „nie wstrzelisz się” w tę tabelkę, możesz otrzymać zdecydowanie mniej pieniędzy niż potrzebujesz. Jeśli ktoś będzie miał możliwość leczyć się nowoczesnymi metodami, które nie zostały wymienione w naszym „kluczu maturalnym”, to robi się problem.
Wskazówka #4: Sprawdź, czy w przypadku nowotworu są jakieś kryteria wypłaty świadczenia. Najlepiej otrzymać całą kwotę za sam fakt diagnozy.
5. Niezdolność do pracy
Ważna informacja – takie ubezpieczenie nie wypłaca pieniędzy, gdy pójdziesz na L4.
Kluczowe jest to, jak towarzystwa ubezpieczeniowe definiują „Niezdolność do pracy”. W każdej firmie wygląda to mniej więcej tak samo:
Wypłacimy Ci pieniądze, jeśli będziesz całkowicie i nieodwracalnie niezdolny do wykonywania jakiejkolwiek pracy
Powiedz proszę, co takiego musiałoby się stać, żebyś był całkowicie i nieodwracalnie niezdolny do wykonywania jakiejkolwiek pracy?
Przypuszczam, że musiałbyś być „roślinką”. To dość mało prawdopodobne. Poza tym „stan wegetatywny” (czyli bycie „roślinką”) zawiera się w porządnym ubezpieczeniu od poważnego inwalidztwa. Nie ma sensu płacić za to dwukrotnie.
Wskazówka #5: Nie ma potrzeby, żebyś ubezpieczał się od niezdolności do pracy.